[811] Recenzja: Furia – Alex Michaelides

0 | Skomentuj

„Ludzie chcą czytać o ludziach – i z doświadczenia wiem, że z reguły przeskakują opisowe akapity”, czyli nietypowa narracja pośród intrygujących bohaterów.

Alex Michaelides to autor znany z takich bestselerowych powieści jak Pacjentka czy też Boginie. Dla mnie jest to drugie spotkanie (po Boginiach) z tym autorem. Do książki przekonał mnie opis, który zwiastował ciekawą opowieść o morderstwie.


Lana Farrar, osamotniona gwiazda filmowa, która chwile sławy ma już za sobą, zaprasza najbliższych przyjaciół na weekend na swoją prywatną grecką wyspę. Ale stare przyjaźnie skrywają gwałtowne namiętności i urazy czające się tuż pod powierzchnią… Za czterdzieści osiem godzin jedno z nich będzie martwe... A to dopiero początek.




Furia to powieść, która porusza dosyć oklepany schemat. Mamy grupę osób, która zostaje zamknięta w jednym miejscu (tutaj jest to wyspa) i wkrótce jedna z nich ginie. Ktoś z tej grupy jest mordercą. Czytałam wiele książek z podobną fabułą, więc byłam ciekawa czy autor dorzuci coś oryginalnego do tego schematu. Pierwszym, co od razu atakuje czytelnika, to sposób narracji. Eliot, narrator, zwraca się bezpośrednio do nas, do czytelników. Opowiada nam historię, zadaje pytania i zmusza do refleksji. Na pewno nie każdemu przypadnie taka forma do gustu. Ja muszę przyznać, że momentami mnie to irytowało, a sam sposób opowiadania Eliota był trochę nudny. Opis mówi nam, że może to być także historia miłosna. Jednak nie uświadczycie tutaj schematycznego romansu.

Całość przypomina mi trochę sztukę teatralną, co nawet idealnie pasuje do bohaterów, ponieważ są oni aktorami, którzy grają nie tylko w filmach, ale i też w życiu prywatnym. Bohaterowie są dosyć niejednoznaczni, nie możemy im ufać. Pełni skrajnych emocji i psychopatycznej osobowości. Autor manipuluje czytelnikiem do samego końca historii, wprowadzając liczne fałszywe tropy i zwroty akcji.




Alex Michaelides potrafi zaintrygować czytelnika specyficzną fabułą, która przypomina melodramat. Znajdziecie tutaj także sporo filozoficznych przemyśleń. Mam problem z tą książką. Z jednej strony wciągnęła mnie, a z drugiej były momenty, które mnie irytowały. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy mi się podobała, czy też nie. Myślę, że najlepiej samemu przekonać się, czy to coś dla was.



Ilość stron: 332

Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.



Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu W.A.B.  ;)

[810] Recenzja: Znak i omen – Marah Woolf

0 | Skomentuj

„Jutro o wschodzie słońca już mnie tutaj nie będzie”, czyli pierwsza księga nowej serii Marah Woolf.


Marah Woolf to autorka kilkunastu książek. Miałam okazją poznać się z nią przy pierwszym tomie Iskry bogów — Nie Kochaj mnie. Do książki przekonał mnie opis, który zwiastował ciekawą powieść fantasy. Sięgając po nią liczyłam, że będzie to lekka i niezobowiązująca lektura.


Magia zniknie, jeśli zakujemy ją w kajdany.
Przed ponad dwunastoma laty rodzina Valei została zamordowana, od tego czasu wiccanka mieszka wśród ludzi z dala od Ardealu. Niczego jednak bardziej nie pragnie, niż wrócić do ojczyzny i dowiedzieć się, co stało się tamtej nocy, gdy jej życie brutalnie runęło w gruzach. Kiedy teraz zostaje zamordowana inna wiccanka, dziadek Valei zgadza się wreszcie na powrót Valei, bo dziewczyna ma rzadki dar i widzi wspomnienia innych, nawet zmarłych.
Wkrótce po jej przyjeździe do ojczyzny okazuje się, że tkwi w zawiłej plątaninie kłamstw, intryg i zdrad. W Ardealu bowiem od wieków trwa wojna między wiccanami, strzygami i królową czarownic, a zakończy się dopiero wówczas, kiedy dwa z trzech ludów zostaną doszczętnie zgładzone.
Mroczna, romantyczna, magiczna i pełna sekretów historia o wiedźmach, strzygach i obdarzonej wyjątkowymi darem dziewczynie, która widzi wspomnienia innych, zarówno żywych, jak i zmarłych.


Znak i omen to powieść młodzieżowa, w której wiccani, czarownice i strzygi żyją obok siebie. Oprócz tego w świecie wykreowanym przez autorkę znajdziecie również inne złowieszcze bestie — duchy czy też upiory. Sporo tego do ogarnięcia — magia jest tutaj dosyć trudną i nieokiełznaną dziedziną. Muszę przyznać, że ilość informacji, jaka spada na czytelnika, jest ogromna i można poczuć się przytłoczonym. Autorka chce nam jak najlepiej przedstawić swój świat, ale czasami było to za dużo na raz. Nasza główna bohaterka jest wiccanką, która ukrywa się wśród ludzi. Jednak pewne wydarzenia zmuszają ją do powrotu do ojczyzny.



Zostajemy wrzuceni w sam środek wojny międzygatunkowej — pomiędzy strzygami, wiccanami i czarownicami. Znajdziecie tutaj także wiele intryg politycznych i skomplikowane relacje oraz makabrycznych zbrodni, a także bohaterów, którzy nie boją się podejmować ryzyka. Mimo że całość jest raczej dosyć szablonowa i możemy przewidzieć, co dalej się wydarzy, to książkę czyta z zaciekawianiem (z przymrużeniem oka na niektóre stereotypowe zagrania i potyczki słowne). Język jest lekki, dzięki czemu powieść czyta się dosyć szybko — mimo jej objętości (liczy ona ponad 500 stron).



Wielkim plusem tej książki jest jej bogato rozbudowany świat, gdzie pełno różnorodności. Całość jest ciekawie przedstawiona i naprawdę łatwo sobie wyobrazić, to co autora chciała nam przekazać. Myślę, że to świetna pozycja dla osób, które dopiero zaczynają swoją drogę z fantastyką, ale i ci zaprawieni w boju także znajdą tutaj coś dla siebie. Zakończenie spowodowało, że jestem ciekawa następnego tomu. Znak i omen to lekka i przyjemna powieść młodzieżowa z intrygującymi bohaterami, którzy mierzy się z trudnościami życia. Sama książka zbiera praktycznie same pozytywne opinie, więc warto przekonać czy to wasza bajka.




Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Jaguar



Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Jaguar ;)





Zajrzycie na mój profil na Instagramie oraz na profil Wydawnictwa Jaguar :)






[809] Recenzja: Genialne umysły. The Naturals – Jennifer Lynn Barnes

0 | Skomentuj

 „— Czasami ofiary stanowią substytut — zawyrokował w końcu Dean. - Jestem żonaty, ale nigdy nie uszłoby mi na sucho zabójstwo żony, dlatego morduję dziwki i udaję, że to ona. Umiera moje dziecko i odtąd każdego malucha w czapce z daszkiem traktuję jak swojego”, czyli młodzieżowy kryminał.


Genialne umysły to pierwszy tom serii The Naturals autorstwa Jennifer Lynn Barnes, którą możecie kojarzyć ze słynnej serii The Inheritance Games. To zaskakująco krótka książka — liczy sobie 300 stron, ale sam opis jest intrygujący. Lubię, gdy w powieści możemy motyw rozwiązywania zagadek. Jak wypada w tej sprawie The Naturals?



Siedemnastoletnia Cassie ma naturalne zdolności w rozczytywaniu ludzi. Łącząc najdrobniejsze szczegóły, potrafi powiedzieć kim jesteś i czego pragniesz. Jednak nigdy nie traktowała tej umiejętności poważnie. Aż do momentu, gdy FBI zapukało do jej drzwi: zainicjowali tajny program wykorzystujący wyjątkowych nastolatków do rozwiązywania znanych niewyjaśnionych spraw kryminalnych, i Cassie jest im potrzebna.

Cassie nie zdaje sobie sprawy, że grozi jej większe ryzyko niż stawienie czoła kilku niewyjaśnionym zabójstwom, zwłaszcza gdy musi zamieszkać z grupą nastolatków, których umiejętności są równie nietypowe jak jej własne. Sarkastyczny, zamożny Michael ma talent w odczytywaniu emocji, którego używa, by przeniknąć do głowy Cassie – i nie tylko. Ponury Dean dzieli z Cassie dar profilowania, ale trzyma ją na dystans.

Wkrótce staje się jasne, że nikt w programie Naturalsi nie jest tym, za kogo się podaje. A gdy pojawia się nowy morderca, niebezpieczeństwo jest bliżej, niż kiedykolwiek mogła sobie wyobrazić Cassie. Uwięzieni w śmiertelnej grze w kotka i myszkę z mordercą, Naturalsi będą musieli wykorzystać wszystkie swoje umiejętności, by po prostu przetrwać.



Książka pierwotnie ukazała się 11 lat temu, więc niektóre rzeczy i wątki już nam — czytelnikom — mogły się przejeść. Zauważyłam także wiele podobieństw do The Inheritance Games w zakresie tworzenia postaci. Trójkąt miłosny zupełnie mi tutaj nie pasuje i mam nadzieję, że autorka w kolejnych tomach z niego zrezygnuje. Całe szczęście, że Jennifer Lynn Barnes aż tak bardzo nie skupia się na wątku romantycznym, ponieważ kompletnie nie czuć chemii pomiędzy tymi bohaterami. Ciekawym aspektem jest możliwość poznania perspektywy mordercy, która trzyma w napięciu do samego końca. Autorka umiejętnie manipuluje czytelnikiem, wprowadzając nowe tropy, które mają tylko za zadania nas zmylić.



Genialne umysły to książka, której akcja toczy się wokół poznawania sposobu myślenia mordercy. Zanurzymy się w świecie pełnym intryg, gdzie nie tak łatwo odnaleźć winnego. Szkoda, że tak mało wiemy o Naturalsach — autorka nie dostarczyła nam zbyt wiele informacji o tym programie. Może w kolejnych tomach wspomni o nich coś więcej.




Genialne umysły to pierwszy z czterech tomów serii The Naturals. Tę książkę mogę polecić młodzieży, ale dla starych wyjadaczy kryminałów może być nieco zbyt przewidywalna. To właściwie jest wprowadzenie do serii i mam nadzieję, że kolejne tomy wciągną mnie bardziej. Książkę czyta się błyskawicznie — jest to lektura na raz (liczy ona 300 stron).




Ilość stron: 299

Wydawnictwo: Must Read


Za możliwość przeczytania tej książki  dziękuję Wydawnictwu Must Read (Media Rodzina) :)



















[808] Recenzja: Bliźniaczy płomień – Maksymilian Kuznowicz

0 | Skomentuj

„Aleks, chciałabym ci powiedzieć, że z czasem będzie łatwiej, ale możliwe, że już nigdy nie zapełnisz tej pustki. Wierzę, że w pewnym momencie nauczysz się z tym żyć”, czyli green flag pośród książek.


Bliźniaczy płomień to literacki debiut Maksa Kuznowicza, którego w Instagramowym świecie możecie kojarzyć jako bookovicz. Sięgnęłam po tę książkę, szukając pozycji, która pozwoli oderwać mi myśli od problemów życia codziennego. Opis zwiastował dobrą powieść młodzieżową z ciekawie wykreowanymi bohaterami.


Życie Daikiego wywraca się do góry nogami po tym, jak w centrum Paryża ginie jego chłopak. Rok później osiemnastolatek powoli wychodzi na prostą, pomaga w restauracji rodziców i spędza czas z przyjaciółmi. Jedna noc sprawia, że budzą się w nim głęboko skrywane umiejętności: czuje, słyszy i widzi więcej.
W tym samym czasie do miasta przyjeżdża Aleks z Hope – suczką rasy border collie. Po stracie bliskich szuka świeżego startu. Oprócz miłości do literatury i kuchni roślinnej chłopak ma jeszcze dwie umiejętności – skrywania prawdziwych emocji i komunikowania się z Hope.
Co się stanie, gdy serce Daikiego zacznie się budzić po przebytej traumie, a Aleks odkryje, że może pozwolić sobie na wrażliwość?




Styl autora jest lekki i młodzieżowy (ale nie przesadzony), więc książkę naprawdę szybko się czyta. Historię śledzimy z dwóch perspektyw — naszych głównych bohaterów — Aleksa oraz Daikiego. Mimo że jest to powieść młodzieżowa, to Maks Kuznowicz porusza w niej trudne tematy, o których wciąż mówi się za mało. Mamy tutaj bohatera w spektrum autyzmu (nie przypominam sobie, abym ostatnio natknęła się na tę chorobę w przeczytanych książkach), co samo w sobie jest oryginalne i dobrze przedstawione — pozwoliło mi to choć trochę zrozumieć jak wygląda świat ich oczami. Bliźniaczy płomień to opowieść o radzeniu sobie ze stratą, przeżywaniu żałoby i szukaniu sensu w swoim życiu. Ukazuje, że warto szukać pomocy, gdy sami już nie dajemy rady.



To powieść, którą śmiało mogę zakwalifikować do mojej listy comfort books. Wzajemny szacunek bez względu na wszystko, wielka przyjaźń, bezpieczna przystań i miłość, która powoli rozwija się między chłopakami — te wątki sprawiają, że cała ta historia to wielki green flag. Nie zabrakło tutaj także skrajnych emocji — często tych także negatywnych. Warto też wspomnieć o relacji Aleksa z Hope (suczką rasy border collie) — skradła ona moje serce od pierwszych stron (tak, uwielbiam psy!). Wielokrotnie ich rozmowy sprawiły, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Sam pomysł na tytułowy wątek bliźniaczych dusz został ciekawie przedstawiony. Dla mnie dodatkowym smaczkiem były nawiązania do kultury azjatyckiej czy też liczne wtrącenia po japońsku — lubię i interesuję się Azją.




Bliźniaczy płomień to komfortowy debiut literacki (zupełnie nie czuć, że autor dopiero stawia pierwsze kroki) o bohaterach, którzy mierzą się z wieloma problemami. To opowieść, która zmusza do refleksji, ale jednocześnie jest ciepła i daje nadzieję na lepszą przyszłość. Postacie są realistycznie i łatwo można się z nimi utożsamiać. Jeśli szukacie książki, która pozwoli oderwać się problemów, to Bliźniaczy płomień na pewno dostarczy wam kilka godzin dobrej rozrywki. Ja już wypatruję kolejnych opowieści spod pióra Maksa Kuznowicza. Ma on potencjał i mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na jego kolejne powieści.





Ilość stron: 366
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu W.A.B.  ;)

© Mrs Black | WS X X X